Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi. Po cudownym tygodniu, spędzonym w Rajczy wróciłem do Rybnika, spędzając następny tydzień w towarzystwie rodzinki mojego młodszego syna, Sebastiana. On jeden i trzy kobiety. Nie wiem, jak to wytrzyma, ale na razie wyglądają fajnie i cieszę się, że jest tam i uczucie i szacunek i praca. Zapowiedziałem mu już kilka lat tmu, że teraz czas na niego. Tatuś w Ameryce, to już żadna legenda, żadne podrzucane pieniądze. Radź sobie sam. Nie odmówię pomocy w trudnych chwilach, ale muisisz podjąć dorosłe życie. Continue reading “Polska po latach. Odc. 5”
Polska po latach. Odc. 4
Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi. Ale…Pobyt w mojej ukochanej Rajczy, to zawsze ogrome podwyższenie adrenaliny. Tu jest wszystko, co było świadkiem mojego dzieciństwa; przede wszystkim rodzinny dom, w którego pokoju przyszliśmy na ten zwariowany świat. W tym pokoju i na tych samych, nigdy nie wymienionych łóżkach śpię teraz, kiedykolwiek tam przyjadę. Continue reading “Polska po latach. Odc. 4”
Polska po latach. Odc. 3
Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi.
Pięć dni w Warszawie zrobiły na mnie wrażenie o tyle jeszcze pozytywne, że w znakomitej większości dyskusji i rozmów wychodziło mi, że politycznie rzecz biorąc spotykałem ludzi o tych samych poglądach, co ja. A jakie są moje poglądy? Mówiąc krótko: linia PiS-u. Leeper i Gertych – out. Oczyszczenie Polski z komunistycznych plew, rozliczenie „grabarzy polskich nadzieji” (to cytat tytułu książki St. Michalkiewicza).Alternatywa? Nowe wybory i albo zdecydowana większość dla PiS-u, albo ostateczność: PiS/PO. Nie odwrotnie. Dosyć „Popisów”! Continue reading “Polska po latach. Odc. 3”
Polska po latach. Odc. 2
Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi. Z lotniska odebrała mnie moja dobra znajoma, wioząc na Wawer, gdzie we wspaniałej, pełnej patriotyzmu atmosferze poczęstowany zostałem równie wspaniałym obiadem. Flaczki domowej roboty, przesympatycznej pani-babci Wiesławy. Ojciec mojej znajomej, to były żołnierz Armii Krajowej. Człowiek, który brał udział w Powstaniu Warszawskim, wywieziony na roboty do Niemiec, a w komunistycznej Polsce musiał się ukrywać. Oto, jak pan Ferdynand Kostrzyński, dziadek znanej wśród nowojorskiej Polonii śpiewaczki, Anny Kostrzyńskiej zapisany jest w książce Fr. Wojciechowskiego, „Polska Niepodległa”: Continue reading “Polska po latach. Odc. 2”
Polska po latach. Odc. 1
Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi.
Ten wstęp będzie klamrował wszystkie odcinki o moich wrażeniach z wizyty w Polsce.Miałem mnóstwo pracy, załatwiając sprawy związane z moją działalnością w Stanach, uale dało mi się uczestniczyć w zdarzeniach, które mnie olśniły i przysporzyły sporo duchowych doznań. Pierwsze, to znakomity spektakl Teatru „Polonia”, Krystyny Jandy. Trzy, wspaniałe aktorki. Mała scenka na otwartym terenie: Continue reading “Polska po latach. Odc. 1”
Polonijne Metamorfozy – odcinek 1 PSFUK
PSFUK, czyli Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytow.
Skąd bierze się u mnie nawyk do społecznej aktywności? – trudno mi powiedzieć. Od licealnych lat mieszałem się w sprawy dziejące się dookoła i tak mi to jakoś zostało. W przeciwieństwie do moich, bywa, że czasem bardzo bliskich przyjaciół, (którzy mogliby, ale chyba im się nie chce, mieć znaczący wpływ na to, co się w tych oragnizacjach dzieje – już to dzięki ogromnemu autorytetowi, juści przez wrodzoną, lub nabytą mądrość), próbuję, tu w Stanach, znaleźć czas, aby brać udział w zebraniach, zwłaszcza tych walnych, sprawozdawczo-wyborczych, ze szczególnym uwzględnieniem Unii Kredytowej i Centrum Polsko-Słowiańskiego. Bądź, co bądź są to organizacje skupiające kilkadziesiątkrotnie więcej członków niźli, mający jednak o wiele większy prestiż polityczno-społeczny, Kongres Polonii Amerykańskiej, zaliż też będącymi stokroć lepiej wyposażone w zielone symbole amerykańskiego bogactwa, z wizerunkiem pierwszego prezydenta USA, Jurka Waszyngtona (do dziś nie wiem, dlaczego ten facet sygnuje swoją twarzą jednego dolara, a nie banknot o nominale sto?) Najciekawszą rzeczą, jaką zaobserwowałem po dwudziestu latach życia w najbardziej polskiej dzielnicy Nowego Jorku, czyli na Greenponcie, jest… metamorfoza. Dziwne, co? Tak jednak jest, – metamorfoza, czyli zmiana, – przeobrażenie zaistniałe w czasie, dotyczące zachowań, charakterów, postępowań itp. Continue reading “Polonijne Metamorfozy – odcinek 1 PSFUK”
Służba Zdrowia
Protesty, strajki…i po co to? Jestem bliżej nazwania tego zdradą. Jak długo trwał „dobroczynny” komunizm, tak długo słyszeliśmy, że „leczenie jest darmowe”. Tak samo długo wszyscy pracujący płacili składkę na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Przez cały ten okres obie strony: służba zdrowia i pacjenci wiedzieli, że „trzeba dawać w łapę”. Pancjenci dawali w łapę, lekarze i pielęgniarki brali bez żenady; jak nie pieniądze, to prezenty, albo świadczenia: przydziały na materiały budowlane, talony na samochody, wczasy, wycieczki, etc. Continue reading “Służba Zdrowia”
Byłym Prezydentom RP bekło się… demokracją
„Grabarze Polskiej Nadziei”, to tytuł ostatniej książki Henryka Pająka, człowieka o niepodważalnie wysokiej pozycji pośród tych, którzy ujawniają prawdę i obnażają podłości twórców III-ej Rzeczpospolitej, oraz ich protoplastów z okresu Polski „komunistycznej”. Na okładce tego dzieła Henryk Pająk umieścił zdjęcia Jaruzelskiego, Wałęsy i Kwaśniewskiego. Zdjęcia są w osobnych ramkach. Wiemy, że twórca Solidarności do grabarzy musiał zostać zaliczony, bo przyzwalał na działania, które grzebały polskie nadzieje. Grzebały tak skutecznie, że odgrzebanie ich teraz przynosi ból wszystkim, jest odbierane, jako gry polityczne, polowanie na czarownice, itp. 17 maja, 2007 powinien być zapamiętany przez polskie społeczeństwo, jako dzień, w którym dwóch, spośród trzech „grabarzy” z okładki książki, rozdzielonych ramką, połączyło się w uściskach dłoni i współnych wypowiedziach opluwających obecną ekipę rządową. Musi dziwić fakt, że szacowna instytucja naukowa – Uniwersytet Warszawski,- udziela swoich zacnych pomieszczeń tak płytkim celom, jak też facetowi, który niegdyś zakpił sobie z wyższej uczelni, w której nie udało mu się obronić pracy magisterskiej (jeśli ją w ogóle napisał…). Continue reading “Byłym Prezydentom RP bekło się… demokracją”
Wybory… chwyty poniżej pasa
Obrzydliwość. Nie mogę inaczej nazwać ulotki, którą oblepiono różne punkty społecznej użyteczności na Greenpoincie i w jego okolicach. Notatka jest paszkwilem na tych, którzy odważyli się kandydować do Rady Dyrektorów Polsko-Słowiańskiej Unii Kredytowej. Oczywiście nie jest podpisana. Nie będę nawet próbował sugerować, kto jest jej autorem, bo dla kazdego myślącego jest to dość oczywiste. Kogoś było stać na setki kolorowych kopii, aby wybronić zasiadających obecnie w Radzie Dyrektorów i zaszkodzić tym, którzy chcieliby wejść do tejże Rady. Sam fakt, że jest to paszkwil nie mający podpisu autora dyskwalifikuje tę ulotkę, ale ktoś, kto ją kolportuje bardzo liczy na to, że “narodek” da się nabrać. Najbardziej w tej ulotce śmieszy mnie zdjęcie Pana Janusza Jóźwiaka, na szklanym ekranie. Continue reading “Wybory… chwyty poniżej pasa”
Kissin w Carnegie
Dr. Andrzej Kamiński był chyba na wszystkich moich koncertach. Wiem też, że ściągał jeszcze swoich znajomych. To meloman rzadkiego kalibru. Reprezentuje tę grupę intelektualnych elit Poloni, które, jako żywo przywodzą na myśl ową egzotyczną już prawie generację Waldorffa i innych jemu podobnych panów pod muszką, lub elegancko zawiązanym krawatem, złotymi spinkami w podwójnych mankietach nakrochmalonych koszul – miłośników muzyki. Kiedy przyszedł do mnie po bilety na koncert polsko-grecki, zagadnął na temat zbliżającego się – 10 dni po moim koncercie,- recitalu Kissina w głównej sali Carnegie. Mój koncert był w Zankel Hall, czyli tej średniej. Obydwaj wiedzieliśmy, że Kissin jest wyprzedany do ostatniego miejsca. Pan Andrzej pałał jednak tak niewypowiedzianą żądzą usłyszenia tego rosyjskiego pianisty, że zdeklarował się zapłacić nawet potrójną cenę, byle tylko jakoś skombinować mu bilet. Continue reading “Kissin w Carnegie”
